Released: June 9, 2017
Featuring: Białas
Songwriter: Quebonafide Białas
Producer: Lanek
[Refren: Białas]
Choć przez większość czasu się tu czułem nieszczególnie
Teraz od liczenia hajsu drętwieją mi łapy
Moi ludzie mówią, że najgorzej będzie umrzeć
Ja tam cieszę się, że mogę zrobić to bogatym
A nie miałem dokąd iść, a nie miałem po co żyć
No a teraz kiedy mam kostucha sobie stoi za zasłoną
Dlaczego nie przyszła, jak załamany płakałem o nią?
Nie chcę umrzeć dziś
[Zwrotka 1: Quebonafide]
Najgorzej będzie umrzeć, bo teraz jest najlepiej
A może to w ogóle tylko sen?
Czy gorzej ma ten w trumnie, czy ten który ją niesie
I ma swojego przyjaciela w niej?
Jak pytasz co tam u mnie, to nie chcę odpowiedzieć
Bo wiem, że ci spierdolę cały dzień
To się nie miało udać, czy ktoś nade mną czuwa
I chronił mnie bym nie robił źle?
Kiedy w moich myślach już wiązałem ten sznur
Nie wiem czy mógłbym naprawdę być gotowy stąd pójść
Skurwysynu, nie (nie), nigdy bym nie skończył jak tchórz (tchórz)
A od patrzenia na to gówno mam fantomowy ból
Nawet nie jadąc Rollsem (broń się!)
Nawet gdy jadę Porsche, krzyczę "Jebać tę forsę"
Choć potrzebuję stów
Czasem lepiej zamknąć oczy i nie patrzeć na przód
Niż dać się tym kurwom zgnoić i zamilknąć jak grób
Nie chcę umrzeć nigdy
[Refren: Białas]
Choć przez większość czasu się tu czułem nieszczególnie
Teraz od liczenia hajsu drętwieją mi łapy
Moi ludzie mówią, że najgorzej będzie umrzeć
Ja tam cieszę się, że mogę zrobić to bogatym
A nie miałem dokąd iść, a nie miałem po co żyć
No a teraz kiedy mam kostucha sobie stoi za zasłoną
Dlaczego nie przyszła, jak załamany płakałem o nią?
Nie chcę umrzeć dziś
[Zwrotka 2: Quebonafide]
Nie chcę umrzeć nigdy, nawet kiedy stracę wszystko i zabraknie sił
Gdy to popierdolone życie zrobi tyle krzywdy
Byłem skurwysyńsko słaby, nigdy recesywny
Zaczęliśmy to bez planów, teraz niebezpieczny
Te anorektyczki z Glamour chcą się ze mną pieprzyć
Mam pod oknem tłumy fanów, co ty wiesz o presji?
Mi nie starczy 500 plus skurwielu; Leo Messi
Choć mam platynowe ściany wciąż odczuwam niesyt
Choć zrobiłem bańkę bracie to wciąż wkładam dresy
Pomaluję ci ten szary świat w białe kreski
Nigdy więcej bessy, nigdy więcej bessy, czarne Mercedesy
Spróbuj zmyć mi grzechy, wokół tyle głodu kurwa, jak mam się tym cieszyć?
Skurwysynu pressing, jebać interesy
Jest tylko muzyka, chce być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
[Refren: Białas]
Choć przez większość czasu się tu czułem nieszczególnie
Teraz od liczenia hajsu drętwieją mi łapy
Moi ludzie mówią, że najgorzej będzie umrzeć
Ja tam cieszę się, że mogę zrobić to bogatym
A nie miałem dokąd iść, a nie miałem po co żyć
No a teraz kiedy mam kostucha sobie stoi za zasłoną
Dlaczego nie przyszła, jak załamany płakałem o nią?
Nie chcę umrzeć dziś
Choć przez większość czasu się tu czułem nieszczególnie
Teraz od liczenia hajsu drętwieją mi łapy
Moi ludzie mówią, że najgorzej będzie umrzeć
Ja tam cieszę się, że mogę zrobić to bogatym
A nie miałem dokąd iść, a nie miałem po co żyć
No a teraz kiedy mam kostucha sobie stoi za zasłoną
Dlaczego nie przyszła, jak załamany płakałem o nią?
Nie chcę umrzeć dziś
[Zwrotka 1: Quebonafide]
Najgorzej będzie umrzeć, bo teraz jest najlepiej
A może to w ogóle tylko sen?
Czy gorzej ma ten w trumnie, czy ten który ją niesie
I ma swojego przyjaciela w niej?
Jak pytasz co tam u mnie, to nie chcę odpowiedzieć
Bo wiem, że ci spierdolę cały dzień
To się nie miało udać, czy ktoś nade mną czuwa
I chronił mnie bym nie robił źle?
Kiedy w moich myślach już wiązałem ten sznur
Nie wiem czy mógłbym naprawdę być gotowy stąd pójść
Skurwysynu, nie (nie), nigdy bym nie skończył jak tchórz (tchórz)
A od patrzenia na to gówno mam fantomowy ból
Nawet nie jadąc Rollsem (broń się!)
Nawet gdy jadę Porsche, krzyczę "Jebać tę forsę"
Choć potrzebuję stów
Czasem lepiej zamknąć oczy i nie patrzeć na przód
Niż dać się tym kurwom zgnoić i zamilknąć jak grób
Nie chcę umrzeć nigdy
[Refren: Białas]
Choć przez większość czasu się tu czułem nieszczególnie
Teraz od liczenia hajsu drętwieją mi łapy
Moi ludzie mówią, że najgorzej będzie umrzeć
Ja tam cieszę się, że mogę zrobić to bogatym
A nie miałem dokąd iść, a nie miałem po co żyć
No a teraz kiedy mam kostucha sobie stoi za zasłoną
Dlaczego nie przyszła, jak załamany płakałem o nią?
Nie chcę umrzeć dziś
[Zwrotka 2: Quebonafide]
Nie chcę umrzeć nigdy, nawet kiedy stracę wszystko i zabraknie sił
Gdy to popierdolone życie zrobi tyle krzywdy
Byłem skurwysyńsko słaby, nigdy recesywny
Zaczęliśmy to bez planów, teraz niebezpieczny
Te anorektyczki z Glamour chcą się ze mną pieprzyć
Mam pod oknem tłumy fanów, co ty wiesz o presji?
Mi nie starczy 500 plus skurwielu; Leo Messi
Choć mam platynowe ściany wciąż odczuwam niesyt
Choć zrobiłem bańkę bracie to wciąż wkładam dresy
Pomaluję ci ten szary świat w białe kreski
Nigdy więcej bessy, nigdy więcej bessy, czarne Mercedesy
Spróbuj zmyć mi grzechy, wokół tyle głodu kurwa, jak mam się tym cieszyć?
Skurwysynu pressing, jebać interesy
Jest tylko muzyka, chce być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
Ja chcę być nieśmiertelny
[Refren: Białas]
Choć przez większość czasu się tu czułem nieszczególnie
Teraz od liczenia hajsu drętwieją mi łapy
Moi ludzie mówią, że najgorzej będzie umrzeć
Ja tam cieszę się, że mogę zrobić to bogatym
A nie miałem dokąd iść, a nie miałem po co żyć
No a teraz kiedy mam kostucha sobie stoi za zasłoną
Dlaczego nie przyszła, jak załamany płakałem o nią?
Nie chcę umrzeć dziś
- Dla Fanów Eklektyki (2017)