Released: November 3, 2016
Songwriter: Taco Hemingway
Producer: Rumak
[Intro]
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Ej, ej, ej
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Ej!
[Zwrotka 1]
Miał 48 dziewczyn, wszystkie Monica Belucci
On serwował im versetti, tak jak Tommy na Vespucci
Głosił przepiękne sentencje, że nie zdobi szata ludzi
Chadzał jednak po odzienie, kiedy grosik tata rzucił
Robił to z wyczuciem stylu, byle modniś lata w Gucci
On zakupił dwie żyletki i pół nocy chlastał blue jeans
Drogi dosyć kupił płaszcz, do kolan długi
Oprócz tego tysiąc mask, żeby go nie zwąchał Scooby
Jego dupy są jak Daphney, choć się raczej zowią Gabi
On jest trochę taki Steve, ty dla niego może Shaggy
Krzyczał, że it wasn't me, gdy pytali skąd te dragi
On serwował im te baśnie, jak Andersen z Kopenhagi
Cztery osiem brak dowodów, się na prędce pożegnali
Wyskoczył do swojej Bambi, jak niechciany Joker w talii
W mieście chętnych żon, w mieście lepkich rąk
Chciałbyś się nie tykać tego syfu jak Detektyw Monk
[Refren]
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Jeden chciałby ciszy, drugi pląsów, a on lubi wrzask
Ej, mówił tak, mówił: mówisz, masz
Kiedy patrzy w lustro widzi brylant, który zgubił blask
Ej, mówił tak, mówił: mówisz, masz
Jeden chciałby pląsów, drugi ciszy, a on lubi wrzask
Ej, mówił tak, mówił: mówisz, masz
Mówisz, masz, mówił: mówisz, masz
[Zwrotka 2]
Miał 48 dziewczyn, wszystkie Gigi albo Bella
Rzuca je i nie powraca, choć są gibkie jak bumerang
Kończy butelkę merlot i się migiem z château zbiera
Oczy z tyłu głowy, wciąż pieniądz wisi pan bumelant
Teraz gdy zasypia trzeźwy to ma wizję jak umiera
Bo tu wszyscy robią ruchy w kółko, niby Capoeira
W tym dziwnym hotelu, w którym nie ma wi-fi, grał w pokera
Przerżnął, bo krzyczała żeby leciał w piki, lampucera
Tamten skurwysyn blefował, tamten skurwysyn blefował
Nie kontrolował się złapał za hajs, co na stole był, a potem prysł i się schował
Wskoczył pod ladę recepcji i modlił się, modlił się, żeby go łysy nie dorwał
Pani z hotelu pomogła mu, gadała z łysym, on z ziemi jej rysy przeglądał
O, w marynarce jakieś pięsiąt kafli
Nie ma co się tym przejmować, raczej nie są z mafii
Ona kuca przy nim mówiąc, "Bardzo mnie to bawi
Jutro fajrant, chcę żebyś mnie zabrał gdzieś i się poznamy"
[Outro]
A on tak, mówił tak, mówił: mówisz, masz
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Jeden chciałby ciszy, drugi pląsów, a on lubi wrzask
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Kiedy patrzy w lustro widzi brylant, który zgubił blask
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Ej, ej, ej
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Ej!
[Zwrotka 1]
Miał 48 dziewczyn, wszystkie Monica Belucci
On serwował im versetti, tak jak Tommy na Vespucci
Głosił przepiękne sentencje, że nie zdobi szata ludzi
Chadzał jednak po odzienie, kiedy grosik tata rzucił
Robił to z wyczuciem stylu, byle modniś lata w Gucci
On zakupił dwie żyletki i pół nocy chlastał blue jeans
Drogi dosyć kupił płaszcz, do kolan długi
Oprócz tego tysiąc mask, żeby go nie zwąchał Scooby
Jego dupy są jak Daphney, choć się raczej zowią Gabi
On jest trochę taki Steve, ty dla niego może Shaggy
Krzyczał, że it wasn't me, gdy pytali skąd te dragi
On serwował im te baśnie, jak Andersen z Kopenhagi
Cztery osiem brak dowodów, się na prędce pożegnali
Wyskoczył do swojej Bambi, jak niechciany Joker w talii
W mieście chętnych żon, w mieście lepkich rąk
Chciałbyś się nie tykać tego syfu jak Detektyw Monk
[Refren]
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Jeden chciałby ciszy, drugi pląsów, a on lubi wrzask
Ej, mówił tak, mówił: mówisz, masz
Kiedy patrzy w lustro widzi brylant, który zgubił blask
Ej, mówił tak, mówił: mówisz, masz
Jeden chciałby pląsów, drugi ciszy, a on lubi wrzask
Ej, mówił tak, mówił: mówisz, masz
Mówisz, masz, mówił: mówisz, masz
[Zwrotka 2]
Miał 48 dziewczyn, wszystkie Gigi albo Bella
Rzuca je i nie powraca, choć są gibkie jak bumerang
Kończy butelkę merlot i się migiem z château zbiera
Oczy z tyłu głowy, wciąż pieniądz wisi pan bumelant
Teraz gdy zasypia trzeźwy to ma wizję jak umiera
Bo tu wszyscy robią ruchy w kółko, niby Capoeira
W tym dziwnym hotelu, w którym nie ma wi-fi, grał w pokera
Przerżnął, bo krzyczała żeby leciał w piki, lampucera
Tamten skurwysyn blefował, tamten skurwysyn blefował
Nie kontrolował się złapał za hajs, co na stole był, a potem prysł i się schował
Wskoczył pod ladę recepcji i modlił się, modlił się, żeby go łysy nie dorwał
Pani z hotelu pomogła mu, gadała z łysym, on z ziemi jej rysy przeglądał
O, w marynarce jakieś pięsiąt kafli
Nie ma co się tym przejmować, raczej nie są z mafii
Ona kuca przy nim mówiąc, "Bardzo mnie to bawi
Jutro fajrant, chcę żebyś mnie zabrał gdzieś i się poznamy"
[Outro]
A on tak, mówił tak, mówił: mówisz, masz
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Jeden chciałby ciszy, drugi pląsów, a on lubi wrzask
Mówił tak, mówił: mówisz, masz
Kiedy patrzy w lustro widzi brylant, który zgubił blask
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]